Perspektywa
Liama
Przez
ostatnie trzy dni nie mogę dojść do siebie. Co chwila przypomina
mi się mina Lisy, gdy wyrzucała mnie z mieszkania. Wiedziałem, że
żałowała ale jednak w głębi duszy czułem, że podobało jej się
to co między nami zaszło.
Siedziałem
w burze i próbowałem skupić się na pracy, ale za każdym razem,
gdy patrzyłem na cyferki w tabelkach dostawałem szału, bo wszędzie
widziałem jej twarz. Prześladowała mnie nawet w snach. Potrafiłem
o niej marzyć, o jej miękkich ustach, uśmiechu od ucha do ucha,
gdy ją coś naprawdę rozśmieszyło. Chciałbym być tam gdzie i
ona w tym momencie. Może trzymać ją za rękę, gdyby nadeszła
taka potrzeba, siedzieć blisko niej, cieszyć się jej obecnością.
Po prostu być blisko.
Ale
tak niestety nie może być, muszę siedzieć w pracy i się męczyć.
Dziś na szczęście już czwartek, więc potem jeszcze piątek i w
końcu weekend.
Za
dwa tygodnie jest ślub mojej siostry. Nie odbierałem od niej
telefonów przez cały tydzień. Wiedziałem, że chciała mnie
zabrać na zakupy, bym kupił jakieś eleganckie ubrania na tę,
jakże zacną uroczystość, ale ja to miałem gdzieś. Powiedziałem
jej, że dam sobie radę sam z kupnem potrzebnych rzeczy. Wiem, że
ona chce bym prezentował się dobrze, i ja także zdaję sobie z
tego sprawę.
Z
drugiej strony, ciągle chodzą mi po głowie słowa siostry
wspominające żebym zabrał ze sobą jakąś osobę towarzyszącą.
Z tym akurat będzie trudno, ponieważ nie posiadam nikogo takiego.
Myślałem
nawet, żeby zabrać którąś z dziewczyn moich kumpli, ale wiem że
oni nie byliby zachwyceni, a Ruth powiedziała że nie będzie
zapraszać moich kolegów, bo to uroczystość rodzinna. Dlatego
zrezygnowałem z tego pomysłu, który akurat wydawał mi się
najlepszym.
Po
skończonej pracy, w której nic nie zrobiłem, pojechałem coś
zjeść. Żegnając się z Charliem, wyszedłem z firmy. Pomyślałem
sobie, że pojadę do tego samego baru, w którym byłem ostatnio.
Mieli tam naprawdę przepyszne jedzenie, a ja mam właśnie ochotę
na coś pożywnego. Do tego mam cichą nadzieję, że spotkam tam
Lisę.
Wsiadłem
w samochód i piętnaście minut później byłem już na miejscu.
Bar był dokładnie taki sam jakim go zapamiętałem, bo przecież
nie dawno tutaj byłem, więc co mogło zmienić się przez niecałe
dwa tygodnie?
Na
parkingu stały dwa samochody, włącznie z moim, więc dziś ruchu
nie mieli.
Wszedłem
do środka. Powitało mnie ciepłe powietrze i niesamowity zapach
pieczonego indyka, aż ślinka pociekła mi po brodzie. Starsi
panowie siedzący przy jednym ze stolików sączący piwo, popatrzyli
na mnie wymownie. Machnąłem im ręką w geście powitania, ale
jęknęli coś pod nosem i wrócili do rozmowy między sobą.
Wzruszyłem tylko ramionami nie rozumiejąc, co takiego im się
stało.
Usiadłem
na jednym z wysokich, barowych krzeseł i czekałem na młodą
kelnerkę, aż podejdzie do mnie. W duchu prosiłem, aby była to ta
sama dziewczyna która obsługiwała mnie poprzednim razem.
-
Witam co mogę podać? - zapytała młoda dziewczyna wyjmując z
kieszonki fartuszka kartkę i długopis.
Uśmiechnąłem
się do niej zdając sobie sprawę, że to ta sama dziewczyna która
obsługiwała mnie ostatnim razem.
Gdy
zobaczyła mnie uśmiechnęła się marszcząc brwi.
-
Poproszę tą słynną kanapkę z kurczakiem, sałatkę i sok
pomarańczowy. - powiedziałem patrząc przez cały czas w jej oczy.
Dziewczyna nic sobie z tego nie robiła, nie oparła się mojemu
wdziękowi i czarowi jakim ją obsypywałem. Stała niewzruszona,
nawet kąciki jej warg nie drgnęły.
-
Oczywiście. - powiedziała wyrywając karteczkę z notatnika i
kierując się na tyły kuchni. Czy mi się zdawało czy
ona była na mnie zła? Ale za co? Przecież jestem tutaj po raz
drugi, więc ona mnie nawet nie zna.
Usiadłem
przy stoliku w samym rogu sali. Jak najdalej od wścibskich spojrzeń
starszych panów i jak najdalej od wejścia. Choć i tak wiedziałem,
że nikt tutaj nie przyjdzie o tej porze.
Miałem
genialny widok na drzwi wejściowe, mogłem obserwować kto wchodzi,
a kto wychodzi z baru.
Wyjąłem
telefon z kieszeni kurtki, którą wcześniej ściągnąłem i
przewiesiłem na oparciu fotela.
Napisałem
do chłopaków z zapytaniem, jakie mają plany na dzisiejszy dzień,
ale żaden z nich jeszcze nie odpisał. Obracałem telefon w palcach,
dopóki przede mną nie znalazł się talerz z pachnącym jedzeniem.
-
Dziękuję. - zwróciłem się do młodej dziewczyny. Nie mogłem
sobie przypomnieć, jak nieznajoma ma na imię. Dopiero spojrzałem
na plakietkę przywieszoną do jej stroju – Emily.
-
Smacznego. - zachowała się wobec mnie bardzo profesjonalnie, co
mnie nieco zdziwiło. Myślałem, że pośle mi swój uśmiech, albo
chociaż mrugnie oczkiem. Nie doczekałem się niczego z jej strony.
Chłodna postawa - to właśnie, jak dziś zachowywała się wobec
mnie.
Cóż,
pomyślałem gdy odeszła, takie są kobiety. Odłożyłem telefon na
stoliku i zacząłem jeść swój posiłek. Kanapka była wyborna,
sałatka idealnie doprawiona. Dziwię się dlaczego to miejsce ma tak
mało klientów? Może potrzebna im jakaś dobra reklama, aby pokazać
ludziom że istnieje takie miejsce w spokojnym zaciszu, jakim jest
las znajdujący się za nim.
Dziwię
się właścicielom, że nie zrobili jakichś transparentów
zachęcających ludzi do spożywania tutaj posiłków.
Skoncentrowany
na wymyślaniu jakichś ciekawych haseł, nawet nie zauważyłem, że
telefon leżący obok mnie za wibrował.
„Idziemy
do kina całą naszą grupą. Chcesz iść z nami?”
Głosił
sms od Nialla. Całą grupą? To pewnie ze swoimi dziewczynami.
Odpisałem mu, że nie mam ochoty na kino i że dziękuję za
propozycję. Naprawdę nie uśmiechało mi się patrzeć, jak czwórka
moich najlepszych kumpli obściskuje się w kinie ze swoimi
dziewczynami. Czasem im zazdrościłem bycia z kimś w związku.
Czasem chciałbym móc tak zabrać moją partnerkę do kina, na łyżwy
w zimie, móc spędzać z nią każdą wolną chwilę. Niestety nie
dane mi to było od feralnego wypadku z byłą dziewczyną. Od tamtej
pory nie potrafię zaufać kobiecie na tyle, aby móc się oddać
się jej w całości.
I
znów moje myśli powędrowały do Lisy. Ona wydaje się całkiem
inna. Jakby równie mocno zraniona co ja. Może też kiedyś w życiu
przeszła traumę i teraz nie potrafi nikomu przez to zaufać? A może
w jej życiu ktoś zrobił jej ogromną krzywdę i dziewczyna teraz
nie może patrzeć na facetów.
Ale
na ciebie może, podpowiada mi moja podświadomość. Cóż widocznie
ja jestem tym wyjątkiem, dla którego dziewczyna aż tak bardzo się
poświęca.
Popisaliśmy
jeszcze chwilę z Niallem, dopóki ten zaprzestał błagać mnie o
wspólne wyjście.
Siedziałem
jeszcze chwilę w barze, już miałem się zbierać, ale nagle coś
przykuło moją uwagę. Przez okno, obok którego siedziałem
wypatrzyłem krwisto czerwone auto. Tak bardzo dobrze mi znane w
ostatnim czasie. Po chwili zorientowałem się, że stoję obok
własnego stolika i gapię się na drzwi wejściowe, w których zaraz
miała pojawić się Lisa. Starsi panowie wlepiali we mnie swe
bezczelnie spojrzenia, ale ja wcale się tym nie przejmowałem.
Obawiałem się jaka będzie jej reakcja, gdy mnie tutaj dostrzeże.
Bałem się, że zacznie mnie wyzywać od najgorszych, że rzuci mi w
twarz czymś ciężkim, ale nim się zorientowałem dziewczyna weszła
do środka. Z uśmiechem, tym dobrze znanym mi uśmiechem, na ustach
podeszła do lady i usiadła na jednym ze stołków barowych. Nie
mogłem wybrać sobie lepszego miejsca, aby móc ją obserwować. Nie
była taka smutna jak ostatnio. Gdy zobaczyła tą młodą kelnerkę,
jej twarz się rozpromieniła. Przywitały się ze sobą całusem w
policzek, co całkiem wyprowadziło mnie z równowagi. Bałem się
wstać i wyjść, bałem się nawet tutaj siedzieć, a co dopiero na
przykład podejść do niej i się z nią przywitać.
Siedziałem
więc na swoim miejscu i wlepiałem oczy w piękną istotę ubraną
całą na czarno.
Dziewczyny
zaczęły cichą rozmowę. Nagle Emily wskazała palcem w moją
stronę. Był to delikatny gest, ale ja i tak wiedziałem swoje -
wskazywała na mnie.
Lisa
kątem oka spojrzała w moją stronę, otworzyła szeroko oczy ze
zdziwienia. Chyba nie spodziewała się mnie tutaj spotkać.
Czułem
się jak intruz siedząc w tym małym barze, naprawdę nie chciałem
tutaj, teraz być. Nie po tym jak Lisa na mnie patrzyła. Wyraz jej
twarzy mówił jedno – nie chcę cię znać, ani na ciebie
patrzeć.
Ale
ja i tak postanowiłem zawalczyć, o to co jeszcze kilka nocy
wcześniej było między nami. Wiedziałem, że nie poddam się tak
łatwo, a co za tym idzie Lisa mnie wysłucha.
Wstałem
od stolika, zabierając kurtkę i telefon ruszyłem w stronę
dziewczyn. Usłyszałem głośne westchnienie Lisy, gdy zbliżałem
się w ich stronę. Nie chciała, żebym podchodził, ani na nią
patrzył. Wiedziałem to, ale musiałem.
Perspektywa
Lisy
Postanowiłam
wpaść na chwilę do mojej siostry, która miała zmianę w barze.
Mały bar stojący praktycznie w środku lasu był idealnym
schronieniem i miejscem, gdzie mogłam przyjść i przez chwilę
pomyśleć o całej tej dziwnej ,otaczającej mnie sytuacji z Liamem.
Nie wiedziałam co mnie naszło, aby się z nim przespać. To musiał
być jeden z tych dni, gdy potrzebowałam się do kogoś zbliżyć.
Potrzebowałam poczuć silne ramiona oplatające moje chude ciało.
Ale również przypomnieć sobie, jak to było wspaniale będąc z
kimś w związku i móc na nim polegać w każdej sprawie.
Nigdy
nie zapomnę jak to było z moim poprzednim partnerem – Tomem.
Zawsze będę pamiętać jak zostawił mnie w przed dzień naszego
ślubu. To było zaledwie rok temu. Ból w klatce piersiowej, płacz,
depresja. Tak, to był jeden z najgorszych okresów w moim życiu. Od
tamtej pory zdecydowałam, że nie będę się z nikim wiązać.
Chodzenie na randki było okej. Czasem może trafiłby się jakiś
przelotny romans połączony ze śniadaniem, ale to historia na jedną
noc i rankiem byłoby po niej. I właśnie w tym momencie coś mnie
uderzyło, gdy sobie o tym pomyślałam. Z Liamem też była przygoda
na jedną noc, ale w głębi duszy czułam, że to było coś innego,
że to nie było takie jak z poprzednimi partnerami. Że po jednej
nocy uciekali ode mnie. Liam był inny. Został na noc, był przy
mnie gdy się obudziłam. Zatroszczył się o mnie, gdy miałam
chwilę załamania w kuchni. To było coś... innego. Jeszcze nigdy w
życiu nie spotkałam takiego faceta, jeszcze nigdy w życiu nie
miałam z takim chłopakiem do czynienia. Może dlatego tak
agresywnie zareagowałam na widok Liama w przed drzwiami mojego
mieszkania następnego dnia? Może dlatego wyrzuciłam go z domu,
ponieważ nie potrafiłam rozszyfrować tego co aktualnie do niego
czułam? Ale właściwie co to było? Odkąd tylko pamiętałam
zawsze go nienawidziłam, zawsze uciekałam od przed nim gdy tylko
pojawiał się na mojej drodze, a teraz? Lgnęłam do niego, jak ćma
do światła. Chciałabym tego nie robić, ale to jest silniejsze ode
mnie. Myślę o nim cały czas, nie mogę przez niego spać, bo
nawiedza mnie w nocy. Jestem kłębkiem nerwów, gdy tylko przypomnę
sobie jego dotyk na swoim ciele. Jednym słowem: wariuje.
Gdy
tylko przekroczyłam próg baru swoich rodziców do moich nozdrzy
doleciał zapach świeżej kawy i jakiegoś pikantnego jedzenia. Od
razu ruszyłam w stronę baru. Usiadłam na wysokim krześle i
czekałam na siostrę, która pojawiła się po chwili witając się
ze mną całusem w policzek.
-
Myślałam, że już dziś nie przyjdziesz. - zaczęła Emily
wyciągając spod lady białą filiżankę i nalewając mi czarnej
kawy.
Emily
i ja byłyśmy siostrami, nie rodzonymi, ponieważ miałyśmy innych
ojców. Byłam o dwa lata starsza od Emily. Mój ojciec umarł, gdy
miałam zaledwie kilka miesięcy, nawet go nie pamiętałam. Ale
bardzo pokochałam Richarda – nowego męża mojej mamy i
biologicznego ojca Emily.
-
Ale jestem, masz coś do jedzenia? Umieram z głodu. - poklepałam
się po brzuchu, który zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki.
-
Oczywiście, dla mojej siostrzyczki wszystko. - zapewniła Emily
mrugając do mnie jednym okiem.
-
A i Lisa muszę ci coś powiedzieć. - blondynka przysunęła się
bliżej mnie szepcząc. - Ten koleś, Liam, tutaj jest. - wyjaśniła
kiwając lekko głową w jego stronę. Wiedziałam, że Emily nie
lubiła Liama. Młoda doskonale pamiętała co przeszłam z Liamem w
przeszłości i o nocy, którą z nim spędziłam. Nie miałyśmy nic
do ukrycia przed sobą, zawsze mówiłyśmy sobie wszystko.
-
Żartujesz? - zapytałam kątem oka spoglądając w tamtą stronę.
Nie podobało mi się to, że on tutaj jest. Chociaż z drugiej
strony, czułam pod sercem jakieś dziwne i niewyjaśnione ciepło.
Czyżby...
-
Cześć. - przywitał się z nią Liam podchodząc bliżej. Usiadł
na sąsiednim stołku i położył łokieć na blacie. Westchnęłam
i popatrzyłam na niego.
-
Co ty tutaj robisz? - zapytałam z oburzeniem w głosie.
-
Przyszedłem coś zjeść. - odpowiedział wzruszając ramionami i
patrząc mi cały czas prosto w oczy. Byłam na niego zła, miałam
wrażenie jakby chłopak ciągle mnie prześladował. Nie podobało
mi się to.
-
Możemy pogadać? - zapytał rozglądając się wokół siebie. - Na
osobności? - dodał patrząc na Emily, która właśnie kładła
przed siostrą talerz z jedzeniem.
-
Wątpię, aby to było możliwe. - odpowiedziałam cicho dziękując
Emily za posiłek.
-
Proszę, kilka minut. - poprosił Liam z oczami tak wielkimi, że
moje serce poruszyło się gwałtownie w piersi i nie mogłam mu
odmówić. Kiwnęłam tylko głową, po czym zeskakując ze stołka i
zabierając talerz ze sobą ruszyłam za Liamem do stolika.
-
Uważaj na siebie. - szepnęła Emily, a ja puściłam jej oczko
zapewniając że wszystko będzie dobrze.
Perspektywa
Liama
Usiedliśmy
przy stoliku. Odsunąłem Lisie krzesło, jak przystało na dobrze
wychowanego człowieka, ale i tak burknęła pod nosem że to nie
potrzebne. Przewróciłem tylko oczami i usiadłem naprzeciwko niej.
-
Żałujesz naszej wspólnej nocy? - zapytałem na początku. Lisa
popatrzyła na mnie spod długich rzęs i westchnęła.
-
Nie.
Uśmiechnąłem
się pod nosem ciesząc się, że tak powiedziała. Spodziewałem
się, że zwyzywa mnie od najgorszych, a tu taka niespodzianka.
-
Cieszę się, bo już myślałem że mnie za to znienawidziłaś. -
odpowiedziałem wyjaśniając swoją reakcję na jej odpowiedź, ale
również uspokoiłem się dzięki temu.
-
Wiedziałam co robię i z kim. - szepnęła, jakby nie chciała żeby
ktokolwiek nas usłyszał.
-
Umówisz się ze mną? - zapytałem nagle. To pytanie pojawiło się
nie wiem skąd w mojej głowie i nagle wypłynęło z moich ust. Lisa
wciągnęła tylko głośno powietrze i otworzyła szeroko oczy.
-
Co? - wykrztusiła z siebie patrząc na mnie zdziwiona.
-
Umówisz się ze mną? - powtórzyłem głosem pełnym nadziei.
Obawiałem się, że dziewczyna odmówi, ale jakaś część mnie
mówiła mi że się zgodzi.
-
Do kina. - dodałem po chwili.
-
Liam, ja nie wiem czy to jest dobry pomysł. - odpowiedziała
poprawiając się na krześle i rozglądając dookoła siebie.
-
Niby czemu? - wytrąciła mnie tą odpowiedzią z równowagi. Nie
tego się spodziewałem. - Nie podobam ci się? - dodałem.
-
Nie o to chodzi. - odpowiedziała cicho spuszczając głowę w dół.
Coś było na rzeczy, skoro tak się zachowywała wobec mnie.
-
Możesz mi powiedzieć o wszystkim. - chciałem ją złapać za rękę,
ale mnie odtrąciła. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc jej dziwnego
zachowania. Zaśmiała się tylko na mój komentarz i popatrzyła mi
prosto w oczy.
-
Wątpię, bym mogła ci się ze wszystkiego zwierzyć Liam. Nie
jesteś typem osoby, która by mnie wysłuchała i doradziła coś w
jakiejś sytuacji.
Że
co?
-
Jak to? - zapytałem wytrącony z równowagi.
Lisa
tylko westchnęła spuszczając ręce w dół w celu kapitulacji i
powiedziała od niechcenia.
-
No dobra, chodźmy do tego kina.
Po
niezręcznej jeździe moim samochodem dotarliśmy na miejsce.
Napisałem wcześniej do Nialla, że jednak będę. Nic nie
wspomniałem o Lisie, nie chciałem aby chłopaki myśleli sobie o
mnie nie wiadomo co. Z resztą i tak zaraz ją zobaczą, więc
wyszłoby na jedno i to samo. Ale miałem to gdzieś, nie obchodziło
mnie to co moi kumple sobie o mnie pomyślą.
Wspomniałem
Lisie, że będą tam moi znajomi i, że to oni wymyślili dzisiejszy
wypad do kina. Dziewczyna wzdrygnęła się na początku, ale potem
bąknęła tylko ciche: „okej” i zaakceptowała tą decyzję.
Zaparkowałem
obok samochodu Louisa.
-
Wszystko dobrze? - zapytałem dziewczyny milczącej jak grób, gasząc
samochód.
-
Jasne. - bąknęła pod nosem odpinając pasy bezpieczeństwa i
wysiadając z auta. Miałem wrażenie, że coś jej się stało. Nie
odezwała się do mnie ani słowem, podczas jazdy, ani nawet nie
śmiała się ze mnie jak to zawsze miała w zwyczaju, gdy na siebie
wpadaliśmy. Po prostu milczała, czym doprowadzała mnie do szału.
Chciałem z nią pogadać, dowiedzieć się czegoś o niej, ale ona
nie była skora do rozmowy. Patrzyła ciągle tylko przez okno, na
ciemne niebo. Nie wiem czy to przez naszą wspólną noc tak bardzo
się zmieniła, czy może powiedziałem coś nie tak i ją to
uraziło?
Pobiegłem
za nią w stronę wejścia do kina, gdzie przed samymi drzwiami stali
moi kumple. Każdy obejmował w pasie swoją partnerkę. Lisa stanęła
jak wryta widząc to, właśnie się tam rozgrywało.
Podszedłem
do niej i łapiąc ją za dłoń pociągnąłem bliżej nich. Nie
protestowała, ani mnie nie odepchnęła, za co byłem wdzięczny.
-
Cześć chłopaki. - przywitałem się z nimi unosząc dłoń w górę.
Niall od razu podbiegł do mnie witając mnie mocnym uściskiem, a za
nim falą podeszła reszta paczki.
Dziewczyny
od razu porwały mi Lisę i zaczęły gawędzić o jakichś babskich
sprawach. Natomiast mnie zaatakował Harry z wyraźną irytacją
wymalowaną na twarzy.
-Co
to ma być? - zapytał zdenerwowanym głosem wskazując za siebie.
Podążyłem wzrokiem w tamtą stronę, gdzie aktualnie stały
dziewczyny. Widać było, że Lisa świetnie czuje się w ich
towarzystwie z czego bardzo się cieszyłem.
-
Moja znajoma. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zmarszczyłem brwi
widząc reakcję Harry'ego na jej widok.
-
Bratasz się z wrogiem? - zapytał z obrzydzeniem wymalowanym na
twarzy.
-
Jakim wrogiem? - zapytałem nie wiedząc o co mu chodzi.
-
Już zapomniałeś jaki byłeś zły, gdy po raz pierwszy z tobą
wygrała? Jak nie potrafiłeś sobie poradzić z tym co wtedy czułeś?
-zapytał Zayn. Widocznie on też jest przeciwko mnie dzisiejszego
wieczoru.
-
Dajcie spokój, Lisa nie jest taka zła na jaką wygląda. - miałem
wrażenie że muszę bronić brunetkę przed moimi kumplami.
-
Nie jest taka zła? - wysyczał Louis przez zaciśnięte zęby. -
Człowieku, ona wygląda jak wrodzone zło. - dodał po chwili.
-
Czekajcie, coś mi świta. - odezwał się Niall po kilku minutach
ciszy. Wszyscy popatrzyliśmy na niego jak myśli.
-
Skądś ją znam. - dodał po chwili wpatrując się jeszcze bardziej
w miejsce, gdzie stały dziewczyny.
-
Niemożliwe - odezwałem się. - Skąd niby ją możesz znać?
-
Nie wiem, ale skądś ją kojarzę. - wyjaśnił wzruszając
ramionami i ruszając w stronę swojej dziewczyny.
-
Chodź Li, zaraz seans się zacznie. - Louis poklepał mnie po
ramieniu zachęcając do tego, bym do nich dołączył. Ale ja nie
potrafiłem wykonać jednego ruchu. Coś zaświtało mi w głowie, to
jak Lou powiedział do mnie Li. Tak samo zwróciła się do mnie
Lisa. Tylko skąd ona wiedziała, że tak mówią na mnie
przyjaciele? Bo przecież wcześniej się nie spotkaliśmy, prawda?
Gdy
weszliśmy na salę kinową, stres podwoił swoje rozmiary w moim
organizmie. Chłopaki zajęli swoje miejsca, a obok nich ich
dziewczyny. Louis siedział na samym końcu długiego rzędu
uśmiechając się do prześlicznej, niebieskookiej Hanny. Obok nich
miejsce zajęli Zayn z Perrie, która ciągle tylko na niego
spoglądała. Potem siedział Harry z Beth, chodzą ze sobą od
szkoły. Na końcu i obok mnie siedział Niall, a obok niego, z
drugiej strony Patricia.
Lisa
zajmowała miejsce obok mnie. Nie odzywała się nic, milczała i
zapewne myślała nad wszystkim.
Położyłem
dłoń na jej kolanie dając jej znać, że jestem obok i nie musi
się niczym martwić. Uśmiechnęła się tylko do mnie lekko, a mi
to dało zielone światło abym nachylił się nad nią i cmoknął
ją w usta. Niestety odwróciła głowę, a moje usta wylądowały na
jej policzku. To nic, pomyślałem, może następnym razem mi się
uda.
Oparłem
się wygodnie o oparcie fotela i kładąc dłonie na brzuchu
oglądałem komedię, którą moi kumple wybrali na dzisiejszy
wieczór. Nie powiem, ale niektóre sceny mnie śmieszyły.
Spoglądałem co chwila na Lise – ona również się śmiała.
Czyli nie jest tak źle jakby mogło się wydawać, że będzie na
początku.
W
pewnym momencie, gdzieś tak w połowie filmu głowa dziewczyny
opadła na moje ramię. Aż zapomniałem jak się oddycha i przez
moment tego nie robiłem. Podążyłem tylko wzorkiem na jej śliczną
twarz. Oglądała cały czas film z głową opartą na moim ramieniu!
Chciało
mi się krzyczeć. Byłem taki szczęśliwy, a jednocześnie
przerażony bo nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Czy objąć ją
ramieniem? Czy pogłaskać po policzku? A może siedzieć cicho i się
nie ruszać? Ostatnia opcja raczej nie wchodziła w grę Pragnąłem
jej, teraz zaraz. Nawet jeśli miałoby to być nasze ostatnie
spotkanie, pragnę ją chociażby dotknąć, choć wiem że to by mi
nie wystarczyło. Ale po chwili wszystko się wyjaśniło, a moje
myśli unormowały się i już nie słyszałem cichych głosików w
głowie mówiących mi co mam zrobić. Mianowicie Lisa złapała mnie
za rękę i splotła nasze palce ze sobą. Prawie krzyknąłem czując
jej chude palce związane z moimi. Lekki uśmiech pojawił się na
jej ustach, gdy spojrzałem na nią. Teraz chyba moja kolej na
zrobienie kolejnego kroku, pomyślałem. Cmoknąłem ją w skroń.
Było to lekkie muśnięcie skóry dziewczyny, a ja w środku czułem
że zaraz eksploduję. Siedziałem tylko cicho i grzecznie, aby nie
przeszkadzać innym w oglądaniu filmu. Cieszyłem się, że to ja
jestem tym facetem, który teraz siedzi obok Lisy i na którym ona
może się podeprzeć, aby wygodnie jej było oglądać film. Miałem
wrażenie, że gdyby ktoś teraz nas oglądał, jakiś poboczny
obserwator, mógłby śmiało stwierdzić, że ta dwójka osób jest
w sobie zakochana. Ona, szaleńczo zauroczona w swoim chłopaku, a on
szalejący na jej punkcie. Co do mnie to tak, szaleję na jej
punkcie, gdy jeszcze tydzień temu jej nienawidziłem, teraz wiem że
nie mógłbym wytrzymać bez niej choćby jednego dnia. Wiem, też że
zaczynam coś czuć do tej dziewczyny. Coś, czego już dawno temu
nie czułem, a coś co jest mi tak dobrze znane.
Nagle
moje myśli wyparowały, gdy światło rozbłysło na sali kinowej.
Wszyscy zaczęli wstawać i kierować się do wyjścia. Lisa puściła
moją dłoń, wzięła głowę z mojego ramienia i wstała z krzesła.
Już miałem krzyknąć, żeby na mnie zaczekała, ale ona zaskoczyła
mnie tym, że wyciągnęła do mnie swoją dłoń. Zdziwiłem się
jej nagłym gestem, ale posłusznie złapałem jej rękę i
zaczęliśmy się kierować w stronę wyjścia z kina. Usłyszałem
za sobą kilka zbędnych komentarzy od moich kumpli. Miałem tylko
nadzieje, że Lisa ich nie usłyszała bo wiem że zrobiłoby się
jej bardzo smutno z tego powodu.
Gdy
znaleźliśmy się na parkingu przed kinem, objąłem Lisę ramionami
w pasie i stanąłem za nią. Kumple, którzy dopiero po chwili
zaczęli wychodzić z kina stanęli jak wryci widząc nas w takiej
pozycji.
Harry
jako pierwszy odezwał się odchrząkując.
-
Idziemy do mnie, macie ochotę dołączyć? - zapytał nas
poprawiając swoje włosy.
Popatrzyłem
na Lisę, która spoglądała na niego z szeroko otwartymi oczami.
Dopiero po chwili zauważyła, że się jej przyglądam i
odpowiedziała.
-
Ja spasuję, zmęczona jestem. - wyjaśniła kładąc dłonie na
moich, które obejmowały ją w pasie.
-
Chodźcie będzie super – zajęczał Niall całując w policzek
swoją dziewczynę.
-
Nie, naprawdę my już pójdziemy, ale bawcie się dobrze. -
powiedziałem. Widziałem zmęczenie wymalowane na twarzy Lisy. Nie
chciałem, aby dziewczyna czuła się, że musi do nich jechać i
udawać jak to się świetnie bawi, a wcale nie ma na to ochoty.
-
Nie bądź ciotą Payne, tylko dołącz do nas. Wiemy jak potrafisz
się świetnie bawić z panienkami. - Louis oczywiście musiał
dołożyć do tego swoje pięć groszy. Lisa tylko syknęła i
wyswobadzając się z mojego uścisku odwróciła się i ruszyła
przed siebie.
-
Kurwa mać, Louis! Coś ty narobił? - walnąłem kumpla w ramię
chcąc dać mu do zrozumienia, że nie powinien tak gadać.
-
A co ja takiego powiedziałem? Samą prawdę. Przynajmniej teraz masz
spokój i możesz z nami pojechać i się zabawić.
-
Zamknij się kurwa, zamknij się! - krzyknąłem uderzając go po
brzuchu i nie żegnając się z resztą przyjaciół pobiegłem za
Lisą.
Na
szczęście daleko nie odeszła, więc łatwo mi było ją znaleźć.
-
Lisa, zaczekaj! - krzyknąłem za nią. Odwróciła się za siebie i
widząc jak za nią biegnę, przyśpieszyła kroku uciekając przede
mną.
-
Daj mi spokój Liam. - odezwała się.
-
Dlaczego uciekłaś? - dobiegłem do niej. Próbowałem ją
zatrzymać, ale nic z tego. Odepchnęła moją dłoń ze swojego
ramienia. Nie poddawałem się, chciałem jej pokazać że mi na niej
bardzo zależy i chciałem, by dziewczyna poczuła to samo do mnie co
ja czuję do niej.
-
Daj mi wyjaśnić. - poprosiłem idąc tyłem, będąc skierowany do
niej twarzą.
-
Nie.
-
To nie tak, że mam każdej nocy inną dziewczynę. Po prostu jak
trochę więcej wypiję, to nie potrafię się opamiętać i lądujemy
w łóżku, ale... - Lisa wykrzywiła się tylko do mnie słysząc to
co do niej powiedziałem.
-
Nie pokazuje to mnie w dobrym świetle, prawda? – zapytałem, gdy
ona przystanęła.
Pokręciła
tylko głową rozglądając się dookoła.
Staliśmy
pośrodku jednej z głównych ulic w mieście. Nie było żadnego
ruchu, nawet samochody nie jeździły o tej porze dnia.
-
Przepraszam cię. Louis to idiota, plecie to co mu ślina na język
przyniesie. Nie wszystko jest prawdą. Błagam Lisa odezwij się do
mnie, powiedz cokolwiek.
-
Pieprz się Payne. - odezwała się, a mnie zamurowało. Nie
spodziewałem się, że takie słowa wypłyną z jej niewinnych ust i
że będzie w stanie tak groźnie na mnie patrzeć.
-
Dobra jesteś. - postanowiłem obrać tą samą taktykę co ona.
Skrzyżowałem dłonie na piersiach i patrzyłem na nią spode łba.
-
Najpierw mnie odtrącasz, potem się do mnie przytulasz i trzymasz
mnie za rękę, a teraz mnie wyzywasz?
Lisa
stanęła jak wryta, patrzyła na mnie jeżdżąc po mojej sylwetce w
górę i w dół. Zastanawiała się pewnie dlaczego, tak się do
niej odezwałem.
-
Wiesz co Liam? Tak, przytulałam się do ciebie bo chciałam dać ci
do zrozumienia, że bardzo dobrze czuję się w twoim towarzystwie. A
odtrąciłam cię, żebyś nie pomyślał sobie, że jestem taką
łatwą sztuką. A teraz zejdź mi z drogi, bo nie mam ochoty na
ciebie dłużej patrzeć.
Podeszła
do mnie bliżej, a gdy przyjrzałem się jej twarzy widziałem
błyszczące od łez policzki.
-
Płaczesz? - zapytałem chcąc wytrzeć małe łezki. Odepchnęła
moją rękę, ale ja i tak chwyciłem jej twarz w swoje dłonie, tak
aby na mnie spojrzała.
Nic
nie odpowiedziała. Wyciągnęła tylko głowę wyżej i jej usta
dotknęły moich. Niepewnie oddałem pocałunek. Jej łzy mieszały
się z naszymi jękami. Gdybym mógł, scałowałbym cały ból
siedzący w jej środku, byłbym jej wybawcą, ochroniarzem i
kochankiem w jednym. Ale Lisa jest za bardzo zamknięta w sobie, aby
dać mi wejść do jej świata.
-
Dlaczego ty mi to robisz? - zapytałem trzymając jej twarz w swoich
dłoniach, głośno oddychając i łącząc nasze czoła ze sobą.
Lisa miała zamknięte oczy, dopiero po chwili je otworzyła patrząc
na mnie smutno.
-
Bo ja nie jestem z tobą szczera. - szepnęła wyswobadzając się z
mojego uścisku i odwracając się za siebie.
-
Podwieziesz mnie do mojego samochodu? - poprosiła.
Nasz
gorący pocałunek, który miał miejsce przed chwilą, poszedł w
niepamięć. Nie mogłem tego zrozumieć. Jak taka atrakcyjna i
seksowna dziewczyna może być sama? Cóż, po tym co widzę teraz,
to odtrącanie facetów przychodzi jej z wielką łatwością, niż
ich zatrzymanie.
-
Jasne. - odpowiedziałem. Nie odezwałem się już nic.
Teraz
jej kolej na wyjaśnienie mi pewnej kwestii, o której wspomniała
jakieś trzy minuty temu.
Nie
jest ze mną szczera, a co to znaczy?
___________________________
Hejoooo!
Rozdział
sprawdzany na szybko, bo za pół godziny muszę lecieć do pracy,
więc przepraszam za wszystkie błędy (których mam nadzieję, że
nie ma :))
Musiałam
wstawić ten rozdział dziś, ponieważ mam dla Was wiadomość.
Postanowiłam
zrobić jutro twitcam. Już dawno Wam go obiecałam, a jakoś nigdy
on nie doszedł do skutku. Więc w końcu wzięłam się za siebie i
jutro jest ten dzień, w którym mam wolne i będę mogła gadać z
Wami do upadłego :) Nie no żartuję :P
Jutro
w godzinach popołudniowych wstawię post z linkiem i dokładną
godziną, o której się spotkamy.
Jeśli
ktoś nie ma twittera, może śmiało zadawać mi pytania na moim
asku. Link do niego tuuu oznaczcie
tylko w pytaniu #twitcam,
abym wiedziała że to pytanie jest do jutrzejszego twitcama.
To
co? Do jutra? Mam nadzieję, że będziecie.
Buziaki!
Chyba czwarty raz piszę ten komentarz...
OdpowiedzUsuńMyślę, że karą dla Li byłoby, gdyby Lisa związała się z którymś z jego przyjaciół
❤