piątek, 27 stycznia 2017

Wracam?

Cześć!
Nie wiem od czego by tu zacząć. Myślę, że najrozsądniej będzie jak na samym początku Was przeproszę za moją długą nieobecność tutaj. Pewnie zapytacie co było tego powodem? Otóż dużo czynników. Opowiem Wam trochę o tym, bo myślę że należy Wam się małe wyjaśnienie.
Zaczynając od początku to zapewne wiecie, że w czerwcu 2015 roku wyjechałam do Wielkiej Brytanii. Nie była to dla mnie łatwa decyzja, ponieważ musiałam opuścić swoją rodzinę, znajomych i wszystko to co miałam, po to aby zacząć w końcu żyć na własny rachunek.
W wyjeździe bardzo pomogła mi moja kuzynka, która w Anglii mieszkała już dobre kilka lat. Pozwoliła mi się u siebie zatrzymać oraz zamieszkać razem z innymi współlokatorami.
Wiadomo jak to za granicą poznaje się nowych ludzi, którzy zmieniają Cię nie do poznania Tak też było w moim przypadku. Poznałam mnóstwo wspaniałych osób, z którymi kontakt utrzymuje do teraz.
Ale wracając, zaczęłam pracować w lipcu 2015. Po jakichś kilku miesiącach zaprzyjaźniłam się z pewną dziewczyną, która okazała się potem zdrajczynią, ale dziś nie o tym.
Owa dziewczyna zorganizowała razem ze swoim chłopkiem małą parapetówkę, ponieważ akurat się przeprowadzali do innego mieszkania. Zaprosiła i mnie. Na początku nie chciałam tam w ogóle iść, ponieważ nie lubiłam takich typu imprez. Wiem, wiem jestem dziwna, ale ja już tak mam. Na całe moje szczęście poszłam. I własnie na tej jakże wspaniałej imprezie poznałam miłość mojego życia. Najlepszego faceta na całym świecie i mojego księcia z bajki <3
Po trzech tygodniach owej imprezy, zaczęliśmy się spotykać, no wiecie tak jak chłopak z dziewczyną. Od razu się w nim zakochałam, wszystko mi się w nim podobało. Najbardziej to, że był i nadal jest, tak bardzo opiekuńczy.


Niestety po ponad miesiącu on wyjechał do Polski, był to styczeń 2016. Był to ciężki czas dla mnie, gdyż zostałam w Anglii sama. Postanowiliśmy, że on wróci do mnie i wynajmiemy sobie mieszkanie. Niestety tak się nie stało. Ponieważ, jak Wam wcześniej wspomniałam mieszkałam z kuzynką i dwójką obcych mi ludzi. I właśnie jedna z nich mnie nie lubiła. Zazdrościła mi tego, że ja w pół roku potrafiłam znaleźć sobie kogoś kto mnie kocha, a ona mimo że siedziała za granicą ponad 10 lat(!!!) nie miała nic. Tak więc zakończyła się moja przyjaźń z byłą, już na szczęście, współlokatorką.
Wtedy coś mnie natchnęło. Nie dość, że tęskniłam za nim, to jeszcze za moją rodziną. Nie potrafiłam skupić się w pracy, a dodatkowo miałam straszne problemy z kolanem, które z każdym dniem bolało mnie coraz bardziej (tak, mam chore kolana w wieku 24 lat).
Podjęłam decyzje powrotu do Polski. 26 marca 2016 zawitałam w południowych stronach naszego państwa, a mój tata widząc mnie na lotnisku z dużą walizką prawie się popłakał.
Myśląc wtedy, że podjęłam najlepszą decyzję, wróciłam do domu.
Przez trzy miesiące nie mogliśmy znaleźć pracy.
Aha dodam, bo pewnie większość z Was nie wie, że ja jestem z południa Polski, a mój chłopak z północy. Dzieli nas około 700 km :(
Przez te trzy miesiące widzieliśmy się tylko raz. Zostały nam rozmowy na Skype, telefon i facebook. Działo się bardzo źle między nami, czasem dochodziło do tak ogromnych spięć że nie potrafiłam w nocy spać. Byłam kłębkiem nerwów, zastanawiałam się co dalej. On jest tam, a ja tu, nie mamy pracy, pieniądze się kończą, rodzice się denerwują i martwią o mnie. Aż w końcu jedna z agencji w Polsce się do nas odezwała. Praca na Malcie, przy produkcji. Mówię: bierzemy!
Proces całej rekrutacji trwał coś około miesiąca. Gdy już miałam wydrukowany bilet na samolot byłam tak bardzo szczęśliwa, że nawet sobie tego nie wyobrażacie. Oczywiście nie obyłoby się bez przestróg mojej mamy, że mam na siebie uważać i tak dalej i tak dalej.
Polecieliśmy. Jeśli ktoś nie kojarzy, gdzie leży Malta, to jest to bardzo mała wyspa za Włochami. W lecie temperatury osiągały ponad 40 stopni. Kompletnie nie moje klimaty, ponieważ ja nienawidzę gorąca. Źle się czuję, jak jest mi mega gorąco, jest mi wręcz słabo, no ale wiedziałam na co się pisze w końcu lecąc tam. Widoki były przepiękne, ale co z tego gdy w pracy siedzieliśmy po 12 godzin, zamknięci w fabryce.





W końcu z wycieńczenia, braku chęci i motywacji do pracy, zdecydowaliśmy się wrócić do Polski. Jestem typem osoby, która nienawidzi pożegnań. A zwłaszcza wtedy, gdy nie wiadomo kiedy zobaczy się z tą drugą osobą. Tak też było w tym przypadku.
Na całe moje szczęście trwało to tyko 1,5 miesiąca. Oczywiście tak jak w poprzedniej rozłące były kłótnie, a nawet chęć rozstania się. Nie doszło do tego.
W połowie września zostaliśmy zaproszeni na rozmowę o pracę w Warszawie.

Okazja na szczerą rozmowę, spędzenie tylko jednego dnia razem, ale zawsze coś.
Udało nam się. Dostaliśmy pracę w... Anglii. Inne miasto, inna praca, inni my. Myślę, że bardziej dojrzali i pewni tego co chcą zyskać.
Trwało to 4 miesiące. Było to tylko na przetrwanie, aby znów nie żyć osobno, a i zarobić sobie na kolejny wyjazd, do innego państwa.

Szczerze Wam powiem, że czekaliśmy na ofertę pracy z jednej agencji która miała się do nas odezwać po nowym roku. I tak też się stało. Jesteśmy umówieni na rozmowę o pracę w Krakowie w ten weekend.
Zapewne zastanawiacie się po co Wam to piszę i wszystko tłumaczę. Po to, bo chcę abyście wiedzieli że dorosłe życie wcale nie jest proste. Czasem podejmujemy złe decyzje, które odbijają się na naszej przyszłości. Ale też musimy widzieć w tym dobre strony. U mnie na przykład było to, że potrafię mówić płynnie po angielsku. Wiadomo nie umiem tego języka perfekcyjnie, ale uczę się i nie przestanę. Na pewno też większe doświadczenie w różnych dziedzinach życia.
Na Malcie pracowałam w fabryce pomidorów (teraz to brzmi śmiesznie, ale wtedy nie było mi do śmiechu), natomiast w Anglii byłam pokojówką. Mogłabym Wam godzinami opowiadać to co się tam działo.
Na dziś to wszystko. Mam nadzieję, że zostawicie mi jakiś komentarz, cokolwiek aby dać znać że tutaj jeszcze jesteście.
Za kilka dni, prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, możecie spodziewać się linka do nowego opowiadania. Jeszcze nie wiem o kim będzie. Mam ochotę napisać o Liamie, bo najbardziej pasuje mi do tej roli, aczkolwiek jeszcze nie postanowiłam.
Jakbyście mieli jakieś pytania, cokolwiek, albo po prostu chcieli ze mną pogadać jestem.
Tutaj mnie znajdziecie:

INSTAGRAM(musiałam założyć nowego):  www.twitter.com/nutellaenutella
E-mail: androidek990@gmail.com
SNAPCHAT:   @nutellaenutella


Snapchata założyłam tak na próbę, ponieważ ktoś na asku podesłał mi taki pomysł. Może wypali, może nie. Jeśli będziecie chcieli i wykażecie chęć, to mogę tam pokazywać Wam co nieco z moich dni. Ale decyzja należy do Was, ja jestem otwarta i pełna nadziei na to, że się uda i że będziecie chcieli czytać moje opowiadanie, a także wykazywali chęć do rozmowy, albo czegokolwiek innego ze mną.
To by było na tyle, wiem że trochę się rozpisałam, ale uznałam że należało Wam się wyjaśnienie co się ze mną działo przez ostatnie 2 lata.
Paaaa!